W oczekiwaniu na rekiny tygrysie – cz. II.

Z wielką nadzieją spieszyliśmy na dawno wyczekiwane spotkanie z żarłaczami tygrysimi. Nie straszne nam były całe zastępy rekinów żółtych i karaibskich, które patrolowały teren tuż pod łodzią. W głowie tętniła tylko jedna myśl, a w sercu kołatało jedyne pragnienie, aby spotkać tygrysa.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

To była tylko chwila, której towarzyszyło dziwne uczucie. Bo czy naturalnym odruchem jest wskoczyć do wody pomiędzy watahę rekinów? To była pierwsza brama emocji (strachu, niepewności), którą trzeba było pokonać, aby móc otworzyć drogę do celu. Było tak jak mówił Sean. Po skoku do wody rekiny na chwilę spłoszyły się jednak po chwili ich ciekawość wygrała ze strachem. Wyglądały jak strażnicy podwodnego królestwa bacznie nas obserwując i towarzysząc w naszej wędrówce na dno. Momentami można było odnieść wrażenie, że zachowują się jak poddani swojego króla tygrysa, prowadząc nas do jego podmorskiej oazy. Bo Tiger Beach to właśnie jest „plaża” rekinów tygrysich. Ich azyl i miejsce, w którym często przebywają. A w którym oprócz jasnego piasku, zielono-żółtych wodorostów i niewielkich raf nie ma nic innego. A to wszystko znajduje się zaledwie na 12 – 15 metrach. Dzięki tej płyciźnie w ciągu dnia dociera tam słońce, które w majestatyczny sposób podkreśla ten podwodny krajobraz.

Foto: Bogusław Wątor

Problemy w drodze do rekinów tygrysich

Sean wyraźnie przedstawił reguły zejścia pod wodę. Teoria jednak nie zawsze idzie w parze z praktyką, a natura płata nam czasami figle. Tym, którzy poczuli się pod wodą zagubieni drogę docelowego miejsca wskazywały lemony (żarłacze żółte) i rekiny karaibskie, które spieszyły na darmowe jedzenie. Nie grupę nurków mam na myśli, a ryby, które na ucztę zabrał nasz przewodnik.

Odpowiednie ustawienie się w szpalerze, nie wyszło tak zwinnie jak to przewidywano, a wszystkiemu było winne nieodpowiednio dobrane dociążenie oraz słaba orientacja w sytuacji. Tego pierwszego doświadczyłam osobiście co było wówczas powodem mojej nerwowości. Okazało się, że dwa dodatkowe kilogramy balastu, które z sobą zabrałam były niewystarczające, aby swobodnie móc osiąść na dnie. Pod wodą też odczuwalne było nieznaczne kołysanie co z moim niedociążeniem wzbudzało efekt walki w ustawieniu się w odpowiednim miejscu. Zdezorientowana nagle dostrzegłam, że wszyscy czekają już na swoich miejscach i wypatrują rekinów tygrysich niczym bogów, podczas gdy ja walczę z pływalnością. W myślach kołatała mi tylko jedna myśl: „No tak Justyna, zaraz będziesz ciekawym kąskiem dla tygrysa jeśli natychmiast nie dołączysz do szeregu”  Siłami mojego ciała, a także ducha, udało mi się wbić na miejsce koło mojego partnera nurkowego Janusza. Teraz już mogłam walczyć trochę pewniej, bo z mojej pozycji w rzędzie. Wypuściłam całą resztę powietrza z inflatora i nadal nie mogłam obserwować otoczenia w spokoju. Rzucało mną w prawo i lewo. Posłałam błagalne spojrzenie w stronę Janusza, aby dał mi ciężarek. Uff jaki dobry kolega, dał nawet dwa. Jak dobrze mieć takich oddanych przyjaciół nurkowych, pomyślałam pospiesznie. Po chwili zauważyłam, że teraz Janusz walczy z utrzymaniem się na dnie i na dodatek zapomniał swój plastikowy miecz do ewentualnej walki z potworem w paski. Tak to jest pomagać innym.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Nerwowa walka ze sprzętem

Miałam 4-5 dodatkowych kilogramów dociążenia, nadal jakaś uparta siła chciała wyciągnąć mnie do góry. Jak się okazało w moim nowym kapturze nie było zrobionego otworu w związku z czym zbierała się tam woda, której ciężar ciągnął mnie ku górze. ☹ Wprawdzie kolega fotograf wskazywał dłonią na moją głowę, ale wówczas myślałam, że nie podoba się mój nowy kaptur. Ktoś kiedyś powiedział słusznie, że prędzej z rybą dogadasz się pod wodą niż z drugim człowiekiem i coś w tym jest. Dopiero na zdjęciach zobaczyłam, że moja głowa wyglądała jak wielkie, czarne jajo, a ja sama jak przybysz z obcej planety. Teraz mogę wspominać to salwami śmiechu. Jednak w tamtym momencie to wcale nie było zabawne. Wówczas w duchu jak mantrę powtarzałam słowa: „Nie przypływaj teraz tygrysie, poczekaj aż zrobię z tym porządek”. Tę walkę z pływalnością prowadziłam do końca nurkowania. Dzięki temu wyparłam strach bo skupiłam się na jakże prozaicznej kwestii. Aby nie wylecieć z wody. Moja rada jest taka, że nigdy nie zakładaj nowej pianki na tak szczególne nurkowania jak z rekinami. I pamiętaj, aby wziąć pod wodę więcej balastu niż za mało. Jeśli Tobie się nie przyda to zapewne Twojemu koledze lub koleżance.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Otoczeni przez rekiny karaibskie i żółte

Sytuację z tego nurkowania można by określić jako spektakl podwodny, w którym główną rolę odrywali aktorzy drugoplanowi (lemony, żarłacze karaibskie, rekin tępogłowy). Ciągle jednak brakowało nam głównego bohatera tej sceny, tygrysa. Rekiny przeganiały się nawzajem i coraz bliżej do nas podpływały. Czasami któryś uderzył swoim masywnym 1,5m – 2m cielskiem w maskę, albo interesował się naszymi płetwami. Wówczas nie było to przyjemne bo trudno kontrolować sytuację z tyłu swojej głowy. Lemony bardzo spoufalały się z nam chciał mnie „capnąć”. Widziałam u moich nurkowych towarzyszy, że czasami używali kija aby odgonić zbyt pewne siebie rekiny. Zęby żarłaczy żółtych są ostre jak brzytwy, wyglądają jak przerażające haczyki. A sam tej gatunek rekinów nie uchodzi wcale za całkiem bezpieczny. Zdarzały się sytuacje, że te żółte drapieżniki potrafiły dotkliwie zranić nurka.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Najbardziej kuriozalne sytuacje były wtedy kiedy pomiędzy jednym a drugim nurkiem była duża odległość. Luka ta stanowiła korytarz, przez który przemykały rekiny. Czasami goniły się, a innym razem spacerowo przepływały bacznie nas obserwując, a my ich.

Nie ma rekinów tygrysich jest młot

Sean swoim sokolim okiem wypatrywał w dali oceanu tygrysy. Niestety mijała 20 minuta nurkowania, a tak bardzo wyczekiwani goście nie przybywały. Nagle zaczął wskazywać dłonią w stronę otwartego morza. Wszystkich oczy kręciły się wokół głowy, aby ujrzeć potężne monstrum. Wprawdzie nie był to rekin tygrysi, ale równie imponujący egzemplarz. Naszym oczom ukazał się olbrzymi rekin młot. Mógł mieć z 4 metry. Jego głowa w kształcie imponującego młota robiła duże wrażenie. Oczy umiejscowione na bokach głowy sprawiają, że pole widzenia tego rekina wynosi 360 st. Ponadto młot ma umiejętność widzenia stereoskopowego, które pozwala mu ocenić odległość jaka dzieli go od zdobyczy. Na jego głowie znajdują się ampułki Lorenziniego czyli receptory, które mają prawie wszystkie rekiny, pozwalające odbierać sygnały elektryczne wysyłane przez np. zranioną, szamoczącą się w wodzie rybę.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Młot jest piękny

Patrząc na rekina młota można delektować się jego niepowtarzalnym pięknem, bo jest to jedyny gatunek rekina o tak unikalnym wyglądzie. Fenomenem wśród tych ryb jest też to, że mogą rozmnażać się przy udziale obu płci partenogenetycznie, czyli bez udziału samca. Przepływające obok ciebie tak wielkie monstrum o bajkowym wyglądzie może wywołać falę ciepłych odczuć i dużej sympatii do tego zwierzęcia. Niech jednak nie zmyli Cię ta niefrasobliwa anatomia bo rekiny młoty należą do tych, które potrafią często atakować nie wysyłając wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych. Jego szczęka wyposażona może być w 60 ostrych, trójkątnych zębów, które rekin eksponuje i może dotkliwie zranić. Sam już ten obraz może napawać człowieka potencjalnym strachem.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Ten piękny okaz pozwolił na chwilę zapomnieć nam o rekinach tygrysich. To on stał się głównym bohaterem tego podwodnego przedstawienia bo skradł naszą uwagę i serce. A przy tym okazał się bardzo wdzięcznym modelem fotograficznym.

Nie popełniaj błędów bo możesz zdenerwować rekiny

Podczas 40 minuty nurkowania nadal tygrysy do nas nie dołączyły. Za to odsłoniła się kurtyna kolejnego epizodu, który miał miejsce podczas tego spektaklu nurkowego. Nasz kolega wpadł w panikę kiedy otoczyło go kilka lemonów. Ale od początku. Jeden rekinów naruszył strefę jego bezpieczeństwa i wówczas Tomek zaczął odpychać go kijem. Była to niewystarczająca asekuracja bo rekin dalej namolnie pływał wokół niego. Wówczas kolega złamał ważny punkt regulaminu i zaczął machać rękoma i nogami wzbudzając płetwami piasek. Tym samym wyzwolił wibrację wody. Ten impuls elektryczny odebrały rekiny żółte jako sygnał, że w pobliżu „szamocze” się ofiara. Bo tak właśnie zachowują się zranione ryby i inne zwierzęta. Kilka z nich natychmiast zaczęło osaczać Tomka, a który w tym momencie wpadł już w totalną panikę. Wstawał, chodził po piasku, pływał machał kijem. Zauważył to nasz prowadzący Sean i natychmiast przerwał karmienie. Podpłynął do kolegi, odpędził rekiny, a nurkowi zabezpieczającemu kazał wyprowadzić Tomasza na łódź. Jeszcze dwie godziny po tym zdarzeniu kolega nie mógł dojść do równowagi. Był tak przerażony, że trzęsły mu się dłonie i nie można z nim było nawiązać kontaktu werbalnego. Był jakby w szoku. Nurkując z rekinami najgorszą rzeczą którą można zrobić to wzbudzać wodę, alby panicznie uciekać do góry. Tym samym można wydać wyrok na własne bezpieczeństwo.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Innym powodem który mógł się przyczynić do tego niemiłego incydentu był strach wysyłany przez kolegę. Bo wszyscy pamiętamy jak bardzo bał się wejść do wody pełnej rekinów. Niestety ryby te wyczuwają nasz strach, przyspieszone bicie serca co niekorzystnie wpływa na naszą sytuację. Bo paradoksalnie nurkując z rekinami nie powinniśmy się bać. Jakkolwiek brzmi to irracjonalnie stanowi jedną z ważnych zasad w tej nietypowej grze.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

To dobrze, że wówczas nie było blisko rekina tygrysiego, bo wszystko mogło potoczyć się innym torem zdarzeń.

Może niepocieszeni wracamy z tego nurkowania, ale nadal pełni nadziei bo zostały nam jeszcze dwa dni nurkowe. I choć nie było nam dane skosztować smaku, bliskiego spotkania z tygrysami to z pewnością wynieśliśmy z tego nurkowania, niejedną ważną lekcję.

A co wydarzyło się podczas kolejnych nurkowań?… O tym przeczytacie w kolejnej części


Wszystkie prezentowane tutaj zdjęcia oddają autentyczny klimat mojej historii, ponieważ zostały wykonane podczas tego konkretnego nurkowania z rekinami tygrysimi.


Przygotowanie do nurkowania z rekinami tygrysimi – cz. I. >>
Spotkanie z rekinami tygrysimi – cz. III. >>

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszelkie prawa zastrzeżone.