Przygotowanie do nurkowania z rekinami tygrysimi – cz. I.

Każdy nurek, który zdecydował się na spotkanie z żarłaczami tygrysimi stworzył własną wizualizację, podczas której poddał testom swoje emocje. Często jednak rzeczywistość odbiega od wyobrażeń i przedstawia inny punkt widzenia. Tego właśnie doświadczyła nasza grupa, która zmierzała na tę fascynującą ekspedycję pełną adrenaliny, a nawet strachu.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Przygotowanie do nurkowań z żarłaczami tygrysimi

Każdy nurek, który zdecydował się na spotkanie z żarłaczami tygrysimi stworzył własną wizualizację, podczas której poddał testom swoje emocje. Często jednak rzeczywistość odbiega od wyobrażeń i przedstawia inny punkt widzenia. Tego właśnie doświadczyła nasza grupa, która zmierzała na tę fascynującą ekspedycję pełną adrenaliny, a nawet strachu.

Już samo przygotowanie do nurkowania z żarłaczami tygrysimi jest dużym wydarzeniem i wzbudza sporo emocji. Bo wtedy dowiadujesz się co tak naprawdę czeka Cię pod wodą.


Festiwal emocji w drodze na Tiger Beach

Nurkowanie z rekinami tygrysimi miało być ukoronowaniem całej tej ekspedycji podczas, której doświadczyliśmy spotkań z żarłaczami żółtymi, karaibskimi, tępogłowymi, czarnopłetwymi i jedwabnymi. Bo szlak naszej wyprawy rozpoczął się na Socorro, a zakończyć się miał na Bahamach.
Na Socorro nieliczni mieli szczęście zobaczyć pędzącego tylko w sobie znanym kierunku rekina tygrysiego. Do dziś pamiętam ten dreszcz adrenaliny i zaskoczenia. Bo przypadkowe spotkanie tygrysa na Oceanie Spokojnym różni się od tego na Tiger Beach na Oceanie Atlantyckim.
Foto: Bogusław Wątor
Miało to miejsce przy San Benedicto, gdzie oczy wszystkich podwodnych widzów skierowane były na przepiękny taniec gigantycznych mant. Stworzeń niegroźnych dla człowieka, a jedynie mogących go „zabić” swoim pięknem. W momencie kiedy Twoje zmysły ustawione są na „kanał chillout” i kontemplują nad wspaniałością mant, a tymczasem w podwodnym krajobrazie pojawi się znienacka owiany mroczną aurą tygrys, uwierz mi, że zmysły mogą trochę zwariować. Dlaczego? Bo Twoja mentalność przygotowana jest w tym momencie na odbiór innych wrażeń. A jeśli pojawia się coś potencjalnie groźnego, niespodziewanego wówczas mózg musi się szybko „przeklikać” na pogram innych emocji.
Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Ważny dzień w marzeniach

Z wielką niecierpliwością oczekiwaliśmy na ten dzień, który miał być uwieńczeniem naszych marzeń. Już wcześniej mieliśmy okazję na wymianę własnych myśli, wyobrażeń i oczekiwań. Kiedy jednak wsiadasz już do łodzi, która ma Cię doprowadzić do upragnionego celu, włącza się festiwal różnych emocji. Zaczynasz się wówczas zastanawiać co Cię czeka podczas całej tej przygody. Zdajesz też sobie sprawę z tego, że jest to nurkowanie z jednym z największych i nieprzewidywalnych rekinów. Bowiem żarłacz tygrysi plasuje się tuż za rekinem białym w hierarchii potencjalnego niebezpieczeństwa. Najwięcej przypadków ataków na ludzi jest właśnie zanotowane przez ludojada, a potem przez jego kuzyna – żarłacza tygrysiego. Stąd też ze względów bezpieczeństwa rekomenduje się nurkowanie z tym gatunkiem rekinów w specjalnych klatkach. Są jednak już firmy, które organizują takie podwodne eksploracje bez nich, dając tym samym uciechę takim pasjonatom rekinów jak my. 😊
Takie wolne ekspedycje są praktykowane dopiero od 11 lat. A jednym z pionierem, który udowodnił, że można pływać wśród rekinów tygrysich poza klatką był Mark Addison. W 2007 roku dokonał on tego przełomowego nurkowania w Republice Południowej Afryki, a całe wydarzenie filmowała wówczas stacja Discovery Channel. Innym śmiałkiem, który dokonał tego odkrycia był Jim Abernethy z Florydy.


Droga na Tiger Beach

Droga na Tiger Beach („plażę tygrysów”) miała trwać ok, 3h. To wystarczająco dużo czasu, aby móc zregenerować swoje siły przed tymi emocjonującymi nurkowaniami. Tym bardziej, że łódź wznoszona przez fale aktywowała w większości jej pasażerów uczucie senności i nie zawsze dobrego samopoczucia. Niektórzy z ogromną przyjemnością poddali się rozkoszy łapania ciepłych promieni słonecznych na górnym pokładzie łodzi. Ci zaś co mieli szczęście mogli zająć miejsce na kanapach z bagażami i doładować baterie energetyczne dzięki krótkiej drzemce.

Foto: Grzegorz Zieliński

Briefing przed nurkowaniem

Nagle z błogiej drzemki wybił nas donośny głos naszego shark feedera Richarda, który zwołał całą grupę na omówienie nurkowania. Łódź gotowa była do cumowania, a my z wielką ciekawością obserwowaliśmy otoczenie tygrysiej plaży. Naszym oczom ukazała się błękitna piaszczysta płycizna, której maksymalna głębokość wynosiła zaledwie 15m. Już za chwil kilka pod turkusową taflą kołysanej przez fale wody mieliśmy dostąpić zaszczytu spotkania jednego z największych władców oceanów, rekina tygrysiego nazywanego „tygrysem”.

To co na początku ukazało się naszym oczom, wyciszyło trochę pierwsze akordy wielkiej radości. Odgłos cumującej łajby przywoływał coraz to większe rzeszy rekinów. Na początku było to kilka żarłaczy karaibskich i żółtych. Te drugie można z łatwością odróżnić od karaibskich ponieważ charakteryzują się żółtym umaszczeniem ciała, smuklejszą sylwetką i wyeksponowanymi ostrymi jak brzytwy zębami. Dwóch chłopaków z załogi zaczęło przygotowania posiłków dla rekinów serwowanych w postaci kawałków świeżych ryb. Rekiny z wielką niecierpliwością zaczęły pływać wokół łodzi domagając się szybkiej konsumpcji. Po pierwszym poczęstunku makrelą i tuńczykiem na ucztę przybywały kolejne osobniki. W pewnym momencie z kilku egzemplarzy zrobiło się kilkanaście. Niektórzy widzieli też rekina tępogłowego. Aż w końcu rozświetlona tafla łodzi została opanowana przez masę ciemnych sylwetek rekinów. W pewnym momencie było ich ponad trzydzieści. W sumie nie dla nich jest ta wizyta, jednak aby dotrzeć na dno w celu przywitania rekina tygrysiego trzeba będzie przebić się przez ten cały patrol. Powiem szczerze, że sama świadomość wejścia do tej bandy rozbudzonych kuzynów tigera już podnosiła adrenalinę o kilka stopni. 😊

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Zasady gry

To jednak był tylko wstęp do wielkiej emocjonalnej gry. Bo gdy Richard zaczął omawiać procedury nurkowania, na twarzach prawie wszystkich osób beztroski uśmiech zaczął wypierać grymas niepewności, a nawet strachu. Co niektórzy to mieli nawet wyrysowane przerażenie. I nawet Ci najbardziej odważni nurkowie z wielkim bagażem doświadczenia chwilowo zwątpili w moc swojego entuzjazmu.

Richard z wielką powagą i pełną odpowiedzialnością wyraźnie punktował zasady tej gry.

A jej regulamin zawierał m.in. takie zasady:

  1. Zdecydowanie skaczemy do wody i nie zwracając uwagi na patrole innych rekinów szybko płyniemy w dół.
  2. Schodzimy przy linie jeden po drugim, zachowując bezpieczną odległość i nie odpływając w toń.
  3. W przypadku kiedy wokół liny będzie krążyć rekin tygrysi, czekamy aż odpłynie i dopiero wówczas spoczywamy na dnie.
  4. Ustawiamy się na dnie w jednej linii bądź tworząc niewielkie półkole.
  5. Absolutnie nie pływamy i nie odpływamy od wyznaczonej krawędzi na dnie.
  6. Pomiędzy jednym nurkiem, a drugim zostawiamy przestrzeń, aby rekiny łatwo mogły przepłynąć pomiędzy dwiema osobami.
  7. Pozycja bezpieczna to spoczywanie na kolanach bądź na jednym z nich z drugą nogą wystawioną przed sobą.
  8. Ręce trzymamy jak najbliżej ciała w taki sposób, aby rekin przez przypadek nie złapał jej.
  9. W przypadku kiedy w naszą stronę będzie płynąć rekin tygrysi nie możemy pozwolić, aby podpłynął bardzo blisko. Aby zachować bezpieczny dystans wyciągamy przed siebie kij. Kiedy tego nie zrobimy, istnieje ryzyko, że może się nami aktywniej zainteresować, a na wskazanie bezpiecznej granicy może być za późno.
  10. Rekiny tygrysie są bardzo ciekawskie dlatego też mogą złapać nurka za nogę lub rękę. Niestety jako jedyne z rekinów mają taką tendencję, że nie puszczą schwytanej zdobyczy. Mogą nawet odgryźć kawałek kończyny.
  11. Jeśli będzie pływać blisko nas, musimy kontrolować gdzie się znajduje. Patrzeć w każdą stronę. Nie można go spuszczać z oczu.
  12. Mamy patrzeć rekinowi prosto w oczy i nie wykazywać strachu. 😊
  13. Jeśli rekin tygrysi będzie zbliżać się od tyłu przewodnik da nam sygnał dłonią.
  14. Absolutnie nie możemy wykonywać gwałtownych ruchów, w niekontrolowany sposób wyciągać rąk i nóg oraz pływać.
  15. Nie wolno nam za blisko podchodzić do przewodnika karmiącego rekiny.
  16. Nie wolno nam głaskać rekinów, klepać ich czy ciągnąć za płetwy. 😊
  17. Kiedy chcemy wyjść z wody, powoli po dnie (nie wzbudzając piasku) musimy zbliżyć się do liny i przy niej wynurzać się.
  18. Kiedy przy linie będzie pływać tygrys, trzeba poczekać na dnie, aż odpłynie.
  19. W przypadku kiedy będziemy już przy linie i podpłynie rekin jako asekurację mamy wyciągnąć plastikowy kij.

Unikaj żółtego koloru

Po omówieniu regulaminu nurkowań padła komenda, aby dokończyć klarowanie sprzętu, ubrać się w pianki i czekać na komendę wejścia do wody. I jeszcze jedna istotna kwestia została przekazana przez naszego nurkowego przewodnika. Aby w miarę możliwości nie zakładać kolorowych akcesoriów nurkowych szczególnie w kolorze żółtym ponieważ mogą zadziałać na rekina tygrysiego jak przynęta. A kolorowe płetwy mogą być największym wabikiem dla rekinów.

Chcielibyście w tym momencie zobaczyć wszystkich miny? Zapewniam was, że tak ponieważ były bezcenne. 😊 Sama nie wiedziałam czy mam się śmiać czy bać ponieważ większość mojego sprzętu nurkowego była w żółtym kolorze (płetwy, maska, akcenty na piance, przewody automatu oddechowego). Paradoks polegał na tym, że jak uczestniczyliśmy kilka dni wcześniej w karmieniu rekinów karaibskich na Bahamach to firma organizująca takie wydarzenia, wypożyczała sprzęt nurkowy przede wszystkim w żółtym kolorze. Czyżby tylko tygrysy uwielbiały ten kolor?

Foto: Grzegorz Zieliński

Oczekiwanie na komendę „jump”

W wielkiej determinacji z pewną nutą niepewności, a nawet strachu oczekiwaliśmy na to magiczne słowo „jump”. Długo jednak nie zostało ono wypowiedziane. Dlaczego? Ponieważ Richard chciał najpierw wypatrzyć żarłacza tygrysiego w wodzie. W tym celu z wielką skrupulatnością skrobał świeżego tuńczyka, aby zachęcić naszego gościa do przybycia. Zamiast jego królewskiej mości na powierzchnię przybywało coraz więcej głodnych i ciekawskich jego poddanych (żarłaczy żółtych i karaibskich). Kłębiły się one w wodzie jak w gorącej kąpieli. Co chwilę uderzając swoimi masywnymi cielskami o krystalicznie przejrzyste lustro wody. W jego odbiciu nie zauważyliśmy ani jednego rekina tygrysiego.

Richard ponownie wskoczył do wody aby zobaczyć czy długo wyczekiwane przez nas zwierzę czeka już na dole. Wyglądał jak black sharkman, ninja . Ubrany cały na czarno na bezdechu wszedł głębiej, aby z nadzieją wypatrzyć tygrysa. Ten spektakl już dawno powinien się zacząć, a zabrakło w nim głównego aktora. Wszyscy byli już zniecierpliwieni i zdruzgotani. W wielkim zdeterminowaniu oczekiwaliśmy, że Richard wróci z dobrymi wieściami spod wody. Niestety tak nie było. Załamani, ale z małą nutką nadziei postanowiliśmy zanurzyć się pod wodę i tam poczekać na majestatycznego króla mórz i oceanów.

Każdy miał zabrać swojego obrońcę (metrowy plastikowy kij) i skoczyć do wody. W tym całym festiwalu różnych emocji już nawet nie było nam straszne znaleźć się pomiędzy kłębiącymi się w wodzie rekinami.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź
Jeden duży krok, przytrzymanie w celach asekuracyjnych maski i automatu i już znaleźliśmy się w wodzie. A co tam zobaczyliśmy? …. O tym w następnej części 😊

Wszystkie prezentowane tutaj zdjęcia oddają autentyczny klimat mojej historii, ponieważ zostały wykonane podczas tego konkretnego nurkowania z rekinami tygrysimi.


W oczekiwaniu na rekiny tygrysie cz. II >>

Spotkanie z rekinami tygrysimi – cz. III >>

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszelkie prawa zastrzeżone.