Spotkanie z rekinami tygrysimi – cz. III.

Przygoda spotkania z rekinem tygrysim to proces prowadzący cię przez długą drogę emocji. Zaczyna się od marzenia, przechodzi przez oczekiwanie i przygotowanie, a kończy na wielkim spełnieniu. Tego doświadczenia nie da porównać się z żadnym innym. Po prostu trzeba to przeżyć. Bo jeśli spełniasz swoje marzenie, już nic oprócz radości się nie liczy.

Foto: Roberta “Grażdan” Knaź

Nie zawsze spotkasz rekiny tygrysie

Jeśli wydaje się wam, że spotkanie rekina tygrysiego na Tiger Beach, to pewnik to możecie bardzo się zdziwić. Po raz pierwszy  na nurkowania z tygrysami miałam wybrać się w listopadzie 2016. Pech chciał, że w październiku przez Bahamy przeszedł najsilniejszy od 10 lat huragan Matthew. Poczynił on tak ogromne zniszczenia, że firma organizująca ekspedycje nurkowe z tymi żarłaczami jeszcze przez długi czas naprawiała szkody.  Niestety, jak się okazało była to wówczas jedyna organizacja, która praktykuje takie wyprawy bez klatek. Tak więc moje marzenie o nurkowaniu z najbardziej spektakularnymi rekinami stało się jedynie snem. Na Bahamy wyruszyłam, a zamiast rekinów tygrysich podziwiałam karaibskie.

Tegoroczna nasza wyprawa zawierała w swoim programie trzy dni nurkowe na Tiger Beach czyli razem zakładano realizację 6 nurkowań. Pierwszego dnia rekiny tygrysie nie pojawiły się. Nawet w tak pewnych miejscach może ich nie być. Nasze podejście nie było jeszcze przesiąknięte zwątpieniem ponieważ w planie zostały 4 nurkowania. Następnego dnia wypłynięcie w morze zostało odwołane ze względu na silne wiatry i wzburzone morze. I tym sposobem pozostał nam jeden dzień nurkowy i wielka obawa przed tym, że nasz cel nie zostanie osiągnięty.

Kiedy w ostatnim dniu ponownie dopłynęliśmy na Tiger Beach, a nasz przewodnik Sean poinformował nas, że nie ma tygrysów, ogarnęło nas ostateczne zwątpienie, a nawet rozpacz. Siedzieliśmy w piankach na łodzi w oczekiwaniu na przybycie tak wyczekiwanych gości i wzrokiem już bez nadziei spoglądaliśmy na Seana, który co jakiś czas schodził pod wodę, aby sprawdzić sytuację. Minęło wiele czasu, a my wbijaliśmy tępo wzrok w rybę, którą ze zrezygnowaniem skrobał Sean. Jej zapach miał zwabić rekiny. Owszem przypływały, ale tylko żółte i karaibskie. ☹

Wtedy do mojej świadomości dotarło, że znowu nie zobaczę rekinów tygrysich. Nie mogłam w to uwierzyć, że może się to zdarzyć po raz drugi. Droga, która nas tu przywiodła była długa i męcząca nie wspominając już o bajońskich kosztach.

W pewnym momencie zauważyliśmy inną łódź. Podpłynęliśmy do niej i Sean zapytał znajdujących się tam nurków o rekiny tygrysie. Okazało się, że tego dnia nie ma ich tutaj. Nurkowie z innej łodzi spotkali je w całkiem innym miejscu. Zapalił się w nas duży płomień nadziei,  z którą ruszyliśmy we wskazane miejsce.

Nagle chłopiec krzyknął „Tiger”

Młody chłopiec, który był na łodzi z załogą zaczął krzyczeć: Tiger, tiger. Na początku zignorowaliśmy jego nawoływania, bo już wcześniej zdarzało mu się pomylić tigera z innym rekinem. Kiedy jednak ktoś z naszej grupy zweryfikował ten apel, wszyscy w jednej chwili pospiesznie doskoczyliśmy do burty. Był, rekin tygrysi, nasz oczekiwany. Możecie domyślić co działo się wówczas na łodzi. Wszyscy z prędkością tafjuna zaczęli zakładać sprzęt. W tym całym zgiełku było kilka kolizji o siebie. 😊 Każdy miał tylko jeden cel. Aby jak najszybciej znaleźć się w wodzie.

Już za chwileczkę, już za momencik cały ten spektakl będzie się kręcić

Jak zawsze trzeba było przebić się przez watahę patrolujących pod łodzią lemonów i rekinów karaibskich, jednak już nikt nie zwracał na nich uwagi. Momentami ścigaliśmy się z nimi, kto pierwszy dopłynie do króla tygrysa. 😊

Foto: Grzegorz Zieliński

Tym razem zanurzenie i ustawienie się na dnie zajął wszystkim wyjątkowo mało czasu. Wzrok wszystkich nurków został zarzucony jak sieć w stronę Seana, który karmił rekiny. Ale gdzie jest tygrys? Tylko ta myśl biła jak dzwon w naszych umysłach. Może trzeba zwiększyć pole percepcji rozglądając się we wszystkich kierunkach, a nie tylko przed siebie, pomyślałam. I wtedy zobaczyłam wymowny gest Seana, który wskazywał że płynie tiger.


Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Jest rekin tygrysi. Wielki, przepiękny, intrygujący

Kiedy spojrzałam za siebie zauważyłam monumentalną sylwetkę rekina wyłaniającego się z głębi turkusowego oceanu. Wyglądał jak mała łódź podwodna, oświetlana przez złote promienie słońca. Tym bardziej z większą dokładnością można było mu się przyjrzeć. Płynął dostojnie, powoli i co chwilę rzucał to swoje analityczne spojrzenie. Najpierw podpłynął do Seana przywitać się, albo po rybę. Tutejsze rekiny często „zaprzyjaźniają się” z karmiącymi ich osobami. Ci zaś często nadają im imiona i wypowiadają się o nich z wielką pieszczotliwością.

Tigera obserwowałam z zaledwie kilku metrów i ciągle nie mogłam uwierzyć, że to co przed chwilą wydawało się stracone, zostało wyproszone i jakby na życzenie udostępnione. Jakie emocje towarzyszą w takiej chwili? Jest to najwyższy szczyt euforycznego szczęścia, permanentnej radości i mentalnego spełnienia.

A jaki jest rekin tygrysi?

Oprócz tych wszystkich emocjonalnych wzlotów, które działają narkotycznie postanowiłam dokładniej przyjrzeć się jego sylwetce i zachowaniu. Nasz rekin tygrysi miał gdzieś 4m długości i mógł ważyć ok. 500 kg. Najprawdopodobniej była to samica, bo większość osobników tu występująca to panie 😊 Natura tak to wymyśliła, że są one większe od płci męskiej. Na jego ciele wyraźnie były widoczne ciemne, pionowe pasy, co świadczy o tym, że mógł być to młodszy osobnik. Wraz z wiekiem zwierzęcia pasy stają coraz mniej widoczne, aż zanikają. Rekiny te potrafią dożyć nawet 50 lat.

Rekiny tygrysie nazywane są śmietnikami oceanicznymi, albo śmieciojadami dlatego, że potrafią pożerać prawie wszystko, nawet takie dziwactwa jak: opony, puszki po farbach, beczki, tablice rejestracyjne, piłki basebollowe, sprzęt fotograficzny.  Ich pozornie łagodna natura pomieszana z nieokiełznaną ciekawością sprawia, że prawie wszystko co napotkają na swojej drodze konsumują. Ich główny pokarm stanowią żółwie. Jako jedyne z rekinów mają silne i duże zęby, zakończone piłką. Jedna część zębów pozwala schwytać ofiarę, a druga ją dosłownie rozciąć. Tygrys posiada wiele rzędów tak pokaźnych zębów, które umiejscowione są w dziąsłach. Może ich być nawet około 300. Jeśli któryś straci, na jego miejsce przesunie się zastępczy ząb z innego rzędu (rezerwowego).


Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Inne rarytasy  tygrysa to: delfiny, foki, morświny, węże morskie, płaszczki, duże ryby, słabe lub martwe wieloryby, trujące meduzy, inne rekiny nawet swojego gatunku (kanibalizm).

Płynął wprost na mnie

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Po pewnym czasie tygrys postanowił poznać nas z bliska. Zobaczyłam, że krąży pomiędzy nurkami rzucając im swoje ciekawskie spojrzenie. Nagle spostrzegłam, że płynie wprost na mnie, z góry, zbliżając się coraz bliżej. Patrzyłam na niego z uwielbieniem, analizą, ale za chwilę z nutką niepewności. Miał wielką klinowatą głowę i bardzo szeroki otwarty pysk, w którym eksponował swoje wielkie zęby. Słyną one z tego, że są nie tylko ostre, ale zakończone piłą (tarką), która może z łatwością przecinać skorupę żółwi i kości. Wówczas zadawałam sobie pytanie, dlaczego ten tiger otwiera coraz szerzej swój pysk, kiedy znajduje się już naprawdę blisko mnie. Widziałam wiele wypustek, a właściwie dziurek na jego pysku, które pełnią funkcję nosa. To Ampułki Lorenziniego, czyli czujniki sensoryczne, które emitują informacje o znajdującym się niedaleko (w pobliżu) obiekcie. Uwagę zwracały, małe dzikie, czarne oczka, które z wielką ciekawością patrzyły na mnie. To było magnetyczne uczucie, móc tak analizować tego fenomenalnego władcę mórz. Jednak w pewnym momencie obudziłam się jakby z narkotycznego transu i zaczęłam się zastanawiać czy on na mnie wpłynie. Nagle przypomniał mi się regulamin i szczególny punkt z niego. „Nie pozwól, aby rekin podpłynął za blisko, bo może być za późno, na postawienie granicy”. Tak, tak bardzo chciałam, aby właśnie był blisko mnie, może nawet otarł się swoim wielkim cielskiem. Wrócił jednak do mnie rozum i postanowiłam wyciągnąć kij niczym świetlny miecz. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę pozwolić sobie na zbytnią spoufałość już przy pierwszym kontakcie. Niech na to trochę poczeka 😉 W tym momencie rekin zrobił szybki zwrot i zmienił kierunek swojej drogi.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

W naszej świadomości obraz groźnego rekina to taki,  w którym tętni on agresją, płynie z zawrotną prędkością i ma nieokiełznaną naturę. Rekiny tygrysie pływają bardzo wolno przez co sprawiają wrażenie ociężałych i niezdolnych do ataków. Momentami odnosi się wrażenie, że są jak żywe, wielkie i sympatyczne maskotki. To tylko pozór i iluzjonistyczne wrażenie, bo rekin tygrysi znienacka potrafi zerwać się i popłynąć bardzo szybko. Szczególnie wtedy kiedy następuje atak, może zwiększyć swoją prędkość nawet 10-krotnie. Wówczas zaskoczona ofiara nie ma szans na ucieczkę. Długie płetwy boczne doskonale pomagają mu manewrować ciałem, a płetwa grzbietowa umożliwia nagłe zrywy. Ponadto pełni rolę osi, dzięki której rekin ten może obracać  się o 360 stopni.

Dwa rekiny tygrysie

Nagle zobaczyliśmy, że do spektaklu z dumą wkroczył drugi rekin tygrysi. Wielkością był podobny do poprzedniego. Co jakiś czas zaczęły się przybliżać do Seana, aby dostać rybę. Podpływały do niego naprawdę blisko. I tylko „pstryczek” w nos odsuwał je od zbytniej poufałości. Jakkolwiek brzmi to kuriozalnie i nieprawdopodobnie, tak właśnie było.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Rekiny nawzajem się przepychały, a kiedy dołączył do nich rekin młot zrobiło się naprawdę ciasno. Bo trzy wielkie drapieżniki przy jednej małej puszcze z rybami to już tłok.

Foto: Robert “Grażdan” Knaź

Wszystkie zaczęły wokół nas krążyć i to bardzo blisko. Przepływały tuż obok przemykając przez luki przez nas pozostawione, nad naszymi głowami i za nami. To było fenomenalne, wręcz nieprawdopodobne zjawisko. Wyglądało jak zaaranżowany, rekini spektakl. Czasami nasze głowy kręciły się jak na zawiasach. Patrzysz w górę i widzisz biało żółty brzuch rekina tygrysiego, który wręcz ociera się swoim ponad 400 kg cielskiem o twoją głową. Za chwilę czujesz, że coś dotknęło Twojego ramienia. „O to rekin młot postanowił przemknąć blisko Ciebie”. „Jakie on ma ostre zęby, brrr, nie chciałabym doświadczyć jego pocałunku” 😉  Tuż przed Tobą ustawia się rekin żółty i raczy swoim groteskowym uśmiechem z ząbkami-brzytwami. A do niego dołącza rekin karaibski. W pewnym momencie nie wiesz, w którą stronę masz skierować swoją percepcję. A Sean już wskazuje na Ciebie dłonią. Oo to rekin tygrysi skrada się za Twoją głową (przypływa z głębin oceanu). Co za uczucie, aż ciarki dreszczu przebiegają przez Twoje plecy. Słowo permanentna adrenalina to chyba właściwe słowo. Tutaj grają różne emocje i hormony na najwyższym poziomie natężenia. To wszystko wydaje się być takie nierealne, a jednak było doświadczalne.


Wszystkie prezentowane tutaj zdjęcia oddają autentyczny klimat mojej historii, ponieważ zostały wykonane podczas tego konkretnego nurkowania z rekinami tygrysimi.

 

Przygotowanie do nurkowania z rekinami tygrysimi – cz. I. >>

 

W oczekiwaniu na rekiny tygrysie – cz. II. >>

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *