RPA – oko w oko z żarłaczem białym

Miłośnicy rekinów zapewne mają marzenie, aby oko w oko spotkać się z żarłaczem białym w ich naturalnym środowisku. Ten owiany niesławną legendą rekin (po wyemitowaniu w 1975 roku filmu Spielberga „Szczęki” ) był narażony na barbarzyńską rzęź, w której to ginęły miliony populacji rekina białego. Ja miałam to szczęście spotkać się z monstrualnym władcą bezkresnych oceanów. Czy się bałam? Co czułam i widziałam? Przeczytajcie sami.

Jeśli jesteś w RPA koniecznie odwiedź Gansbaai

Gansbaai to bardzo klimatyczna i kameralna wioska rybacka, która sprawia wrażenie pogrążonej we śnie, a to dlatego, że emanuje z niej spokój i trudno spotkać tam jakiegoś mieszkańca. Najbardziej słyszalny jest szum oceanu, z którego przybywające fale obijają się o wielkie kamienie pilnie strzegące brzegu. Gansbaai jest umiejscowione 163 km od Cape Town, a 1450 km od Johannesburga. To tutaj znajduje się wiele firm organizujących spedycje nurkowe z rekinami białymi, które cieszą się wielką popularnością.

Kiedy wypłyniesz małą łodzią na ocean poczujesz mrok tego miejsca. Niespokojny ocean pokaże ci mętną wodę, nad którą lądują co chwilę wrzeszczące mewy. Płynąca łódź zmierza w jednym kierunku, w stronę Alei Żarłaczy Białych. Gdzie ona się znajduje? Dokładnie pomiędzy wyspą Dyer Island, która jest wylęgarnią pingwinów afrykańskich a Geyser Rock, którą zamieszkuje wiele tysięcy (ok. 40 tys) przylądowych uchatek karłowatych. Niesamowity widok masowego skupiska głównego pokarmu żarłacza białego czyli uchatek idzie w parze z potwornym fetorem, który przynosi nam wiatr. To znak, że zbliżamy się do naszego docelowego miejsca.

Jak zwabiany jest żarłacz biały?

Samo dotarcie do Alei Żarłaczy Białych nie oznacza, że ze stoicką cierpliwością będą one oczekiwały na ludzkich przybyszy. Aby je zobaczyć trzeba najpierw zwołać je na ucztę. W tym celu organizatorzy wyprawy tworzą na powierzchni wody specjalną plam, która zawiera rozgniecione sardynki i wnętrzności innych ryb. Byliśmy też naocznymi świadkami jak wiadrami wylewano do wody wiele litrów krwi ryb. Resztki zmiażdżonych ryb i ich krew nierzadko lądowała na naszych głowach kiedy byliśmy już w klatce. Nie jest to spektakl dla wrażliwców, ale dla tych głodnych adrenaliny z pewnością tak. Z jednej strony zastanawiam się dlaczego w celu zwabienia rekinów wylewa się aż tyle litrów krwi skoro węch żarłacza białego jest jednym z najbardziej rozwiniętych u rekinów. Ujmując to bardziej naukowo rekin biały ma największą wśród innych rekinów opuszkę węchową, która znajduje się w jego nozdrzach. Dzięki niej potrafi on wyczuć nawet pojedynczą kroplę krwi już w ponad 100 l wody. Niewielkie zaś ilości krwi wyczuwa już z 5km. Dzięki temu silnie rozwiniętemu narządowi węchu potrafi z daleka zlokalizować rozkładające się zwłoki, a także kolonie uchatek i lwów morskich.

Przygotowanie do spektaklu

Tuż przy ścianie łodzi spuszczana jest do wody prostokątną metalowa klatka, w której w jednym czasie przebywa zazwyczaj 5-6 śmiałków. Jej konstrukcja pozornie wygląda na solidną, jednak przy większej uwadze jej trwałość zaczyna być poddawana wątpliwości. Metalowe pręty przegryzione zębem czasu wyraźnie ukazują daleko posuniętą korozję. Zdajesz sobie wtedy sprawę z faktu, że twoim schronieniem jest kilkanaście zardzewiałych prętów. Tak naprawdę rozjuszony olbrzym mógłby rozwalić tę pseudo klatkę bardzo szybko. Rozum jednak woli nie dopuszczać tej myśli do siebie i tłumaczy sobie, że będziesz tam bezpieczny.

Rekin, rekin, jeeeeeest

Padają te euforyczne słowa do widzów przebywających w klatce. Cała uwaga zostaje skoncentrowana na głównym aktorze. Ktoś z obsługi spedycji rzuca do wody wielki łeb tuńczyka zahaczony na długiej linie i niesfornie drażni bestię. Raz wrzuca przynętę, a za chwilę ją zabiera. Linę ciągnie ku łodzi, aby zwabić rekina jak najbliżej klatki. Przyglądasz się nerwowo wyskakującej nad wodę bestii, która goni swoją przynętę.

Siedząc tak w klatce obserwujesz monstrualnego władcę oceanu z perspektywy zaledwie kilku metrów. To uczucie jest niesamowite. Z jednej strony jakieś drgania strachu przenikają twe ciało, a z drugiej ciekawość niweluje jego natężenie. Uświadamiasz sobie, że jednak to jest możliwe być tak blisko rekina cieszącego się nienajlepszą sławą. Jesteś spragnionym doznań widzem, który pragnie poczuć jeszcze więcej adrenaliny. Widzisz przed sobą gigantyczne cielsko rekina, który średnio ma 4,5 metra i waży ponad dwie tony. Jeśli masz szczęście to twoim oczom może ukazać się egzemplarz ponad 5 metrowy ważący ponad 3 tony, a czasami większy.

Momentami masz wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że to jest film. Najbardziej zaś przerażającym jego kadrem jest szczęka rekina białego, którą prezentuje on podczas wyskoku nad wodę za swoją przynęta. Widzisz wówczas ogromną paszczę, która ukazuje długi rząd trójkątnych, ostro zakończonych zębów. Najbardziej spektakularny widok to ten, kiedy rekin wysuwa szczękę do przodu niczym szufladę. Wtedy następuje eskalacja strachu i ogarnia cię pierwotny strach, a wiesz przed czym? Przed pożarciem. Z pewnością jest on irracjonalny bo przecież siedzisz w klatce, ale ten przerażający widok tak właśnie nastraja twoje emocje.

Podczas tego spektaklu zastanawiałam się jak rekin to robi, że może wysunąć do przodu swoją szczękę. Teraz już wiem. Dzieje się tak ponieważ jego szczęka nie jest zbudowana z kości, ale z chrząstki. Te zaś są połączone z czaszką rekina dzięki tkance łącznej. Dzięki temu wszystko jest elastyczne. Specjalne mięśnie działają jak mechanizmy, które pozwalają szczęce wysuwać się do przodu i wracać na swoje miejsce. W momencie kiedy żarłacz “wypluwa” swoją szczękę do przodu wówczas powierzchnia jego paszczy zwiększa swoją objętość. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że ta paszcza mogłaby cię pochłonąć. A do tego to imponujące uzębienie. Za pierwszym rzędem trójkątnych szpikulców znajdują się następne rzędy i jeszcze następne. Ponoć jest ich nawet 5. Przede wszystkim pełnią one funkcje zastępcze. Bo jeśli rekin straci ząb wówczas na jego miejsce przesuwa się inny z kolejnego rzędu. I tak przez całe życie rekina następuje automatyczna rekonstrukcja jego szczęki.

Komenda „Down” i „Up” i masz spotkanie „face to face”

Kiedy obserwator z górnego pokładu łodzi krzyczy „Down”, oznacza to, że natychmiast musisz zanurzyć się pod wodę, aby móc spotkać się z żarłaczem białym “face to face”. Adrenalina rośnie w tym momencie do granic możliwości. W męcie zimnej wody kreuje się iście mroczna atmosfera. Czasami docierają do ciebie niezydentyfikowane dźwięki niczym z horroru. A kiedy rekin uderzy swoim wielkim cielskiem w klatkę w najlepszym przypadku możesz narobić w piankę. 🙂 Wtedy rozum zaczyna fiksować i włączają się prawdziwe emocje niepewności i strachu. Nagle w zielonym męcie oceanu zauważasz kontury tej monstrualnej ryby. Rekin z wielkim zainteresowaniem krąży przy klatce, tak blisko, że jest to spotkanie face to face. Pamiętam jak wpatrywał się we mnie tymi małymi, czarnymi i szklistymi oczkami. Byłam obiektem jego zainteresowania. Miałam wrażenie, że traktuje mnie jak smaczny kąsek, który został zamknięty w klatce jak w puszce. Przez głowę przelatywały mi różne myśli, ale ciągle wiedziałam, że chroni mnie klatka. Rekin pojawiał się i znikał. Zawsze przepływał pod wodą bardzo blisko dzięki czemu mogłam przyjrzeć się tej besti. W jego małych rozbieganych oczach brak było zaufania tętniła zaś dzikość i agresja. Przed takim władcą oceanów ma się respekt i człowiek uświadamia sobie jaki jest malutki.

Siedząc tak w tej klatce co chwilę słyszysz „Up” albo „Down” i musisz podążać za komendą bo ona prowadzi cię do możliwości bliskiego obserwowania rekina, Kiedy po raz kolejny zanurzyłam się pod wodą zauważyłam, że moje stopy wsunięte były między pływaki zbyt daleko i częściowo znajdowały się poza klatką. Chwilę później zobaczyłam, że rekin jest tuż przy mnie. Dzieliło nas tylko kilka metalowych prętów. To był odruch kiedy z szybkością tajfunu całkowicie wsunęłam stopy do klatki. Po kilkunastu minutach twoje emocje zaczynają trochę stygnąć. Z jednej strony dlatego, że przyzwyczajasz się do widoku oceanicznego żarłacza, a z drugiej walczysz z zimnem wody, w której się znajdujesz. Tak bardzo skupiasz się na chłodzie przenikającym twoje ciało, że twój umysł nie generuje już strachu. Po około 30 minutach wyszłam z klatki na pokład łodzi, a raczej łajby i żywo konfrontowałam swoje doznania z innymi uczestnikami wyprawy.

Jeśli lubisz adrenalinę to ten spektakl jest dla ciebie. Wyzwoli on w tobie całą plejadę gorących emocji pomimo tego, że co chwilę są one schładzane przez mroczną wodę. Zdasz sobie wówczas sprawę jak małym jesteś obiektem w tym wodnym środowisku. Spotkanie to nauczy cię respektu i pokory. Tak naprawdę gdyby rekin chciał to mógłby taką klatkę rozbroić w jednej chwili, a ciebie pożreć. Prawda jednak jest taka, że zamiast umrzeć w żołądku rekina, umarłbyś wcześniej ze strachu na zawał serca. Rekin jest tobą zainteresowany, ale absolutnie nie chciałby cię zjeść bo po prostu nie znajdujesz się w jego menu. Postrzeganie tej sytuacji  jest jedynie generowany przez twój mózg dlatego to od ciebie zależy jakie myśli będą kołatać w twojej głowie. A jak wiadomo myśli prowadzą cię do emocji. Tak więc to ty jesteś ich kreatorem.

Jeśli będę miała okazję to z wielką przyjemnością skorzystam raz jeszcze z takiego spektaklu. Znowu chciałabym zobaczyć jak ten gigantyczny władca oceanu z tylko sobie znaną magicznością tak nagle wyłania się z głębin mrocznego oceanu i ukazuje swoje swoją specyficzną unikalność. Jakkolwiek to zabrzmi irracjonalnie żarłacz bały jest piękny i można z wielkim zachwytem bez początku i bez końca rozprawiać nad jego wspaniałością.

Justyna Szumacher
Podróżniczka i pasjonatka nurkowania z rekinami

Wszystkie prezentowane tutaj zdjęcia oddają autentyczny klimat mojej historii ponieważ zostały wykonane podczas tego nurkowania z rekinami białymi.